BOTANIC GOLD FINISHING - szampon i maska z aktywną keratyną i płynnym złotem
Podczas codziennej pielęgnacji włosów najważniejsze jest to, by produkty których używamy spełniały wszystkie nasze wymagania. Próbowałam wielu szamponów drogeryjnych i mimo, że moje włosy nie są zniszczone ani nie wymagają nadzwyczajnej pielęgnacji to niestety zazwyczaj jeśli wybierałam szampon i byłam zadowolona z efektu, to nie do końca odpowiadał mi zapach i odwrotnie. Linia do pielęgnacji włosów BOTANIC GOLD FINISHING od marki Tahe od samego początku urzekła mnie delikatnym, rześkim, lekko owocowym zapachem. Jednak po dwóch miesiącach testowania szamponu i maski regenerującej mogę powiedzieć, że nie tylko zapach, ale i właściwości produktów są warte grzechu...
Najważniejsze w codziennej pielęgnacji włosów jest dla mnie budowanie objętości bez obciążania i odpowiednia ochrona. Keratynowy szampon z dodatkiem płynnego złota idealnie spełnia moje wymagania. Włosy po myciu są miękkie i mają zdecydowanie większą objętość. Co zaskakujące nawet przy tak długich włosach jak moje, efekt jest doskonale widoczny. Maska nakładana we właściwy sposób, na lekko osuszone włosy, starannie rozczesana i pozostawiona na kilka minut działa odbudowująco a włosy są jedwabiście gładkie. Po spłukaniu i delikatnym osuszeniu ręcznikiem nie plączą się i rozczesują się właściwie same ;)
Bardzo rzadko mam czas by pozwolić sobie na rozczesywanie włosów pod prysznicem i celebrowanie mycia głowy. Jednak nawet podczas mycia "na czas", jakie mogłam przetestować podczas podróży po Islandii, gdzie okazało się, że na sam prysznic 30 sekund z powodzeniem wystarcza a impreza z myciem głowy to już trzyminutowa przyjemność. Efekty ekspresowego mycia głowy są zadowalające. Warto jednak pozostawić na włosach zarówno szampon jak i maskę na około 3 minuty, co w rezultacie zabierze nam niewiele więcej czasu a efekty są nie do pobicia.
Poza stosowaniem odpowiednio dopasowanych do potrzeb włosów kosmetyków warto zawsze wtedy, kiedy to tylko możliwe pozwolić im wyschnąć naturalnie. Od dawna praktykuję taką strategię, szczególnie latem, kiedy na dworze jest na tyle gorąco, że nawet panna z mokrą głową może wybiec z domu i po kilku minutach na ciepłym wietrze cieszyć się efektem lepszym niż podmuch z najdroższej suszarki. ;) W okresie jesienno-zimowym mycie głowy też można zaplanować na dni, kiedy akurat pracujemy z domu, chociaż to raczej typowe dla freelancerów i osób mogących sobie pozwolić na pracę zdalną lub odrobinę luzu w weekendy... Moje włosy są na tyle lekkie i delikatne, że wyschły zanim skończyłam się z wami dzielić moimi odczuciami z samego ich mycia! :)
możę i ja się skuszę na te produkty ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire