Zamiast kolejnej obszernej relacji, postaram się w telegraficznym skrócie streścić trzy ostatnie dni Fashion Weeka w jednym poście.
niedziela
Prezentacja kolekcji Haluminous to przedstawienie przypominające mroczną ceremonię. W kręgu ułożonym z kwiatów i świec główny show daje filigranowa tancerka. Dramatyczne dźwięki i demoniczne śmiechy towarzyszą wkraczającym kolejno przypominającym zombie modelkom. Kolekcja utrzymana jest w prostej kolorystyce: bieli, czerni i czerwieni. Pojawiają się elementy inspirowane kulturą wschodu. Orientalne ozdoby, haftowane kimono i koreańskie pismo na twarzach modelek potęgują mroczną i tajemniczą atmosferę.
odbywał się w pięknym zabytkowym wnętrzu hotelu The Royal Horseguards. Wyjście na wybieg zza oszronionych drzew wprowadzało w zimowy klimat. Kolekcja inspirowana północnym niebem, błyszczącą bronią Vikingów to głównie sylwetki w odcieniach szarości, srebra i czerni. Przeplatane morskim atłasem i akcentami symbolizującej krew czerwieni.
Jednak nie sam pokaz czy kolekcja, a zachowanie gości zaraz po jego zakończeniu utkwiło mi w pamięci… w Polsce tak bardzo nie dziwi obleganie stołów z poczęstunkiem przez widzów przybyłych na wernisaż albo błyskawiczne tempo rozchodzenia się gratisowych długopisów czy magnesów na lodówkę na różnego rodzaju targach i eventach. Ale żeby tutaj, w Londynie? Panie w pięknych kreacjach niemal przeskakiwały przez krzesła w poszukiwaniu kolejnego darmowego suchego szamponu i nieotwartej wody mineralnej. Szok i żenada.
poniedziałek
Słoneczny poranek rozpoczęty pokazem pięknej kolekcji Pringle of Scotland. Cudowne, mięsiste swetry do ziemi, miodowe płaszcze i kraciaste peleryny - klasa sama w sobie!
Sharon Wauchob zorganizowała swój pokaz w kościele. Motywy kwiatowe, delikatne tiule i błyszczące tkaniny w stylu lat 70. płynęły z dwóch stron wprost do nawy głównej ołtarza.
Alexandra Moura w najnowszej kolekcji zaprezentowała oversize’owe trencze, koszule i sukienki z falbanami a wszystko to w przepięknej kolorystyce beżu, miodu i oranżu przeplatanego błękitem.
wtorek
Kolorowa, pełna pozytywnej energii i kwiatów prezentacja kolekcji Tata Naka to jednocześnie plan zdjęciowy powstającego w międzyczasie lookbooka. Tańczące do afrykańskich dźwięków modelki zarażały uśmiechem.
Na zakończenie lodowa kraina Xiao Li i jej zimowa kolekcja w tonacjach błękitu, granatu i beżu. Delikatne tkaniny zatopione w lodowych bryłach usytuowane na środku zaciemnionej sali w połączeniu z islandzką muzyką Sigur Rós i nieruchomo stojącymi na podwyższeniach modelkami tworzyły magiczny klimat. Nadszedł już koniec Fashion Weekowej bajki.. ;)
fajny post! :)
OdpowiedzUsuń